Przewrotny, agresywny tytuł. Jako że
zakładam własną działalność tekst, który zaraz przytoczę dotyczy mnie
osobiście. Przed chwilą podesłała mi go koleżanka z wiadomością "tylko się
nie denerwuj, ale powinnaś to przeczytać."
"Artykuł" zobaczcie sobie tutaj. Ale (jeśli jesteście rękodzielnikami) zanim go przeczytacie przygotujcie sobie meliskę, valerin, albo coś do rzucenia o ścianę...jeśli jesteście tak nerwowi jak ja dzisiaj to polecam wszystko na raz...
Sam tytuł wywołał u mnie spazmy i lekką chęć mordu, potem było już tylko gorzej, bo dowiedziałam się, że jestem domorosłym jubilerem, plagiatorem i babą bez pomysłu na życie...
Autor (szumnie nazwane) swój artykuł zaczął słowami:
Założyciel słynnej firmy sprzedającej kryształowe świecidełka
przewraca się w grobie. Właśnie teraz, gdy przed świętami każda marka
biżuteryjna zarabia krocie, internet zalewa fala poradników, jak samodzielnie
zrobić „biżuterię swarovskiego”.
Świecidełka te jako półfabrykanty są dostępne w sklepach.
Gdyby marka nie chciała żeby ktokolwiek korzystał z kryształków i samodzielnego
wykonywania biżuterii to nie wpuściłaby
ich na rynek w takiej postaci. Zrobienie kolczyka tzw
"składaka" (bigiel i kryształek) nie jest ani trudne, ani nie jest
tzw plagiatem. Nie dyskutuję już oczywiście na temat porównywania jakości tych
"półproduktów" dostępnych w sklepach a elementów faktycznie
wykorzystanych w biżuterii swarovski. Ale to temat na inną imprezę.
Co do tutoriali o których Pan wspomina dostępne one są przez
cały rok ale w okresie świątecznym częściej się ich szuka. Prowadzę kanał
rękodzielniczy więc wiem jak to działa. (co więcej prowadzę go i nie czuję się
ani plagiatorem, ani potencjalną hieną kradnącą czyjeś pomysły)
Bransoletka z siatki jubilerskiej ma być podróbką stardust?
Jakim cudem skoro w tej siatce nie ma kryształków swarovskiego? tego typu
bransoletki były wykonywane już dawno. Kwestia tylko tego co jest w środku.
Produkt z toho, preciosą czy innym myiuki nie będzie nigdy tym samym.
Kolejna sprawa to to, że bransoletki takie. Robione przez
powiedzmy taką Panią Joannę, (która została przytoczona w artykule) trafiają do
zupełnie innej klienteli. Miłośnik biżuterii swarovskiego nie włoży na siebie
tańszej podróbki. Z kolei ktoś kto kupuje tańszą podróbkę nie byłby
zainteresowany kupnem oryginału. To tak jak z dresem adidasa i dresem adidosa
:) (o rany uruchamia mi się sarkazm)
Ogólnie mogłabym się doczepić niemal do każdej linijki
artykułu. I do każdej kłamliwej i bzdurnej wypowiedzi i osądu. A także do
wszystkich określeń typu "domorośli jubilerzy" (rany boskie co za
bzdura).
Przyczepię się jednak do czegoś co mnie kompletnie zasmuciło,
zirytowało, zabolało i odrzuciło.
Jestem rękodzielnikiem. Wielu technik uczyłam się latami.
Dochodziłam do pewnego typu rozwiązań. Wpadałam na pomysły, doskonaliłam je.
Uczyłam się nowych technik. Ilość pieniędzy które wydałam na uczenie się
swojego hobby można przeliczać w tysiącach.
Nigdy nie było to coś w stylu: "o fajne. Kupię sobie to
to to i to skleję i będę miała za 20 zł zamiast 300."
Pan w tym artykule myli DIY z rękodziełem. Żeby być
rękodzielnikiem nie wystarczy kupić klej i koralik wrzucić to do shakera, zalać
i wymieszać. Trzeba mieć wiedzę. Miesiące ćwiczeń, praktyki, kupowanie nowych
półfabrykantów, kombinowanie. Wyrywanie sobie czasem włosów z głowy kiedy
zmarnowało się kilkanaście godzin i zwaliło na końcu.
Rękodzieło to sztuka twórcza nie odtwórcza.
Nie podoba mi się przytoczenie jakiejś Pani Joanny, która
wypowiada się za nas wszystkich.
Nie podoba mi się,że sprowadza nas Pan do poziomu bab których
nie stać na bransoletkę za 300 zł więc "se taką zrobią."
Nie podoba mi się, że pomija Pan najbardziej istotny fakt
dotyczący rękodzielników czyli to, że wielu z nich ma swoje firmy działające na
rynku Polskim i zagranicznym. Pomija Pan to że latami dochodzili do tego by
stworzyć swoje kolekcje, które kosztują nie raz więcej niż wspomniany wyżej
swarovski.
Nie podoba mi się nazwanie mnie i moich koleżanek domorosłymi
jubilerkami. Jest to obraźliwe i nieprawdziwe jednocześnie.
Rękodzielnicy to nie tylko hobbyści szukający promocji na
allegro. To artyści, którzy wydają spore pieniądze by jakość ich produktów była
jak najwyższa i nie mająca nic wspólnego z chińszczyzną o której także Pan
Tomasz wspomina.
Nie wiem czy autor tego tekstu miał kiedyś w rękach
jakiekolwiek rękodzieło. Ale zanim napisze kolejny "profesjonalny"
artykuł polecam zapoznać się z realiami i porozmawiać z kimś więcej niż jedną
Panią Joanną.
A na zachętę do przemyśleń polecam Panu jeszcze film Tender
December, który być może otworzy te zamknięte oczka.
Ciekawy jest też dobór marek
które są wpisane w artykuł. Na Polskim rynku poza "Qunsztem" (który tak na prawdę jest qnsztem, ale uznajmy, że to literówka), Jolinką i wspomnianą pakamerą jest pełno innych świetnych sklepów z półfabrykantami (np. Pasart, Royal Stone, Kadoro) gdzie ceny kamieni
naturalnych i półfabrykantów (np. srebrnych) odbiegają od "drobnych z
portfela". Żeby zrobić u nich zakupy trzeba odwalić niezłą pańszczyznę i serio nie sądzę żeby każdego było na to stać bez grubej świnki skarbonki (no bo przecież to tylko hobby więc tanie to i nie idzie z wypłaty czy zasiłku)
Każdemu kto tu trafi i przeczyta moje nieco złośliwe wywody
chcę powiedzieć, że wbrew niezrozumiałym dla mnie opiniom rękodzielnik to
nie pozbawiona kreatywności i znudzona życiem Pani, która za kilka złotych
odwzoruje Gucciego. Lecz człowiek, który stworzy Wam niepowtarzalną biżuterię
żebyście mogły się czuć wyjątkowo i oryginalnie. Zrobienie kolczyków z sutaszu czy beadingu nie zajmuje mi 5 minut a kilka do kilkunastu godzin. I czuję się strasznie wkurzona wrzucaniem mnie do worka z 5 minutowymi, klejonymi plagiatami...
Pana Tomasza proszę o zapoznanie się z przytoczonym filmem i ze znaczeniem słowa stereotyp. Bo mam wrażenie że ten tekst został napisany na targu przez osobę która wyznaje wzniosłą dewizę "nie znam się, to się wypowiem".
Pana Tomasza proszę o zapoznanie się z przytoczonym filmem i ze znaczeniem słowa stereotyp. Bo mam wrażenie że ten tekst został napisany na targu przez osobę która wyznaje wzniosłą dewizę "nie znam się, to się wypowiem".
Świetny tekst. Ciekawa jestem czy pan aŁtor zechce go przeczytać ;-)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy tacy ludzie czytają wpisy biednych, zakompleksionych i odtwórczych blogerek :D ale mnie się zrobiło lepiej :)
UsuńPo co się rozdrabniać. Ludzie uwielbiają wieszać przysłowiowe psy na kimś kto ma pomysł na siebie odgrywają się w ten sposób za to że sami nie mogą nic zaoferować.
OdpowiedzUsuńW sumie biedny Pan. Ale ja też musiałam się wyładować. Dużo stresu ostatnio a temat do skomentowania jakże zacny. Autor totalnie położył się pod walec :)
UsuńOcenę powyższego artykułu popieram, jest pozbawiony podstawowej wiedzy o rękodziele i niezwykle krzywdzący dla większości twórców biżuterii. Osobiście czuję niesmak. Jednak zaprzeczam, że jakoby był pisany "pod reklamy sklepów żeby kliki się zgadzały"
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej sklep Jolinka.pl. nie zlecał takiej wątpliwej reklamy, i jest mi przykro, że został wymieniony w takim kontekście.
Jolinko świetnie, ze się wypowiedzieliście, bo to oznacza że cały ten wątpliwej klasy artykuł jest po prostu... "z czapy". Z resztą po przemyśleniu tego, jaki sklep chciałby żeby go w ten sposób reklamowano...toż to całkowita antyreklama. Jestem totalnie zażenowana poziomem tego co się tam znalazło. Pozdrawiam serdecznie. I nic się nie martwcie bo wasze ceny i produkty bronią się same :) ;*
UsuńPan Tomasz ignorant powinien to przeczytać , choć nie sądzę aby zrozumiał błędny tok swojego rozumowania- to domena ignorantow ze i tak wiedzą lepiej.
OdpowiedzUsuńWięcej nawet - mogę zaręczyć, że Pani "Kasia, projektantka z mojabiżuteria.pl" nie istnieje. Śmiem wysunąć taki wniosek, jako osoba, która ma prawo znać wszystkich projektantów z prowadzonego serwisu...
OdpowiedzUsuńNo proszę. Cóż za poważny, analityczny artykuł. Na miejscu właścicieli serwisów które pojawiły się w tym kłamliwym czymś próbowałabym to wyjaśnić. Chyba nie ma większej antyreklamy. Ten tekst to totalne zaprzeczenie dziennikarstwa.
Usuń