Obserwatorzy

sobota, 14 maja 2011

Torebka ręcznie filcowana :) - wyzwanie :)

Właściwie jestem na etapie robienia dwóch na raz. Niestety zapomniałam w Cieszynie czerwonej czesanki, i czerwoną dokończę po weekendzie. Mam nadzieję, ze pewna bratnia dusza mi wybaczy :) Pierwsza torebka- limonka, to raczej prototyp :) ta druga mieści a4, nawet troche więcej niż a4 :) ma podszewke...może nie jest wszysta doskonale, ale szyłam ją ręcznie,a nigdy w życiu niczego ręcznie szyłam (poza ubrankami dla lalek, ale tego wole nawet nie wspominać :P) torebka zapinana jest na magnesy, z którymi był największy problem, bo zrobić tak, zeby ten wstretny magnes trzymał się i nie wyrywał z miękkiego filcu to był dramat :) no ale udało się :) wymyśliłam sobie, że będe robić zdjęcia jak powstawała :) nie do końca mi to wyszło, ale tyle ile trzeba jest :) ostrzegam, że zdjęć będzie dzisiaj milion :) bo pstrykałam jak głupia, bo ta torba zajeła mi naprawdę wiele godzin męki :P ręce mi spuchły od nadmiaru mydła i wody, zakwasy się porobiły, od kilkugodzinnego filcowania, ale warto było. W końcu udało mi sie zrobic coś większego, bez prześwitów...pokochałam filcowanie na mokro z elementami na sucho :) pewnie popełniam ciagle dużo błędów, ale uczę się sama, więc i tak jestem zadowolona :)
a tu stopniowo i powoli :)















Jestem z niej dumna :) za niedługo skończę czerwoną. Ale najwazniejsze :) powoli powoli tworzy się banerek na candy :) pomysł już jest, teraz potrzebuję osobistego grafika, który zrobi to tak jak ja chce :) zawsze tak robi, mimo, że nic nie umiem mu nigdy wytłumaczyć :) prawdziwy magik :)

aha...tak wiem, że oświetlenie jest fatalne :) ale chciałam Wam ją juz pokazać, bo to było naprawdę duuużo roboty :) co myślicie?
Chciałabym ta torebke zgłosić na kolorowe wyzwanie szuflady. Mam nadzieję, że zostanie przyjęta :) Może to nie turkus, a bardziej niebiesko-granatowy, ale jest biel :) Proszę o opinię :)

Warsztaty bibułkarskie :)

We wtorek odbyły się dni otwarte Cieszyńskiej uczelni. Oczywiście mnie i koła etnologów nie mogło tam zabraknąć :) dostałam nawet wolontariacką fuchę prowadzenia warsztatów bibułkarskich :)
Pogoda dopisała nam w 25 stopniach :P spaliło mi połowę rąk...połowe dlatego, że druga połowa była ukryta pod rękawkiem, i bransoletką :) Dzień był bardzo udany i twórczy. Nawet mam kilka zdjęć, więc postanowiłam wam je pokazać :) 








no i cos tu się kluje... :)
ale o tym już niedługo... :)



I jeszcze jedno zdjęcie, którego miałam nie pokazywać, ale jednak się przemogłam :) Pat zrobiła mi zdjęcie podczas kręcenia cieszyńskiego lip duba :) kiedy tylko pojawi sie teledysk koniecznie Wam go pokażę :)

a i już niedługo bedę obchodzić rok prowadzenia bloga i przewiduję dla was małe niespodzianki :) ale o tym wkrótce :)