Obserwatorzy

środa, 17 lutego 2016

Najlepszy lek na smutki mruczy :)

Dziś światowy dzień kota. Po walentynkach gdzie wszędzie roiło się drażniących mnie serduszek dzisiaj zaroi się od kotów :) zdecydowanie ulubione święto :D
Jestem kociarą od urodzenia. Dosłownie. Nie potrafię sobie przypomnieć momentu w moim życiu w którym nie towarzyszył by nam kot :) a właściwie koty.
Wychowywałam się na wsi w domu z ogrodem. Koty często przychodziły na coś dobrego do zjedzenia i zostawały, czasem odchodziły dalej. Nie zmuszaliśmy na siłę zadnego żeby został. To były wolne duchy, koty które ceniły sobie to że nie mają domu. Oczywiście nasz stał otworem, ale nie do konca chciały z niego korzystać. 
Jednak w domu zawsze pałętało się coś pod nogami (i nie mówię o dogu niemieckim który też się wtedy pałętał :D)
Mam w domu pełno zdjęć małej mnie z kotami :) niestety nie pamiętam ich imion ale pamiętam, że były, mruczały i potem odeszły. 
Sytuacja zmieniła się kiedy przybłąkała się do nas szara, młoda koteczka w ciąży. Była maleńka, młodziutka a juz taka zmęczona życiem. Bez dyskusji przyjęliśmy ją do siebie, a młoda ja zrobiła jej posłanie pod stołem. Wyłożone miękką kołdra i poduszkami. Całe szczęście Mikrusia (od ulubionych ciastek taty-mikrusków) od swojego posłania wolała nasze łóżka :) to był prawdziwy wspomagacz dziecięcych zabaw i smutków. Ufny, kochany kaloryfer złożony ze szczęścia :)
Urodziła kilka kociąt: Apsik został wydany do znajomych. A Łatka, Jeran i Węgiel zostały z nami :)
W międzyczasie kotka znajomych która niedawno urodziła osierociła 5 małych kociąt, które nasza Mikrusia po próbie zapoznania przyjęła i również wykarmiła.
Rok po tym wydarzeniu przybłąkał się strasznie zapchlony Cynamon :) mała ruda puszysta kulka, która również z nami została i mieszka z nami do dzisiaj :) 
Na studiach przygarnęłam pod swój dach Gretę- kota czipsożerce :D musiałam chować wszystko co potencjalnie mogło byc jedzeniem bo ona potrafiła wyniuchać i otworzyć każda rzecz, która wyglądała na jedzenie ;D gryzła nas w nocy w stopy i lizała po powiekach kiedy nie chcieliśmy wstać o 5 rano i dać jej jedzenia :) Całe szczęście w końcu unormował się jej apetyt i sposoby szantażowania zamieniła na wtulanie się i przesypianie nocy :)
Pojawiła się również Zeberka, Mars, Wampirek. Nie zamykaliśmy na siłę żadnych kotów. Mieszkanie na wsi ma swoje plusy
Kilka lat temu pojawiła się kolejna kotka nazwana pieszczotliwie-dzikuska :D nie dało jej się ani dotknąć, ani złapać. Jedynie karmić. Po jakimś czasie zniknęła na kilkanaście dni a potem pojawiła się znowu. Z dwójką kociaków. Niestety jednym poważnie poranionym. Dzięki pomocy wspaniałej weterynarz z Cieszyna- Pani Oli udało się Pirata poskładać :) natomiast drugie kocie zostało u mojej babci. Ich mama dalej nie darzy sympatią przytulania i spoufalania się, ale udało się ją wysterylizować i mieszka sobie w szopce z kurami :)
Pojawił się też teraz puszysty Imbir, który zdecydowanie nie lubi opuszczać domu i preferuje łóżka i fotele niż trawkę i drzewa :)
Dużo tych kociaków prawda?
Każdy z nich przyniósł do naszego domu coś innego. Każdy zaprzyjaźnił się z innym domownikiem. Każdy poprawiał nam humor, rozjaśniał złe dni i dawał sie przytulać kiedy tego potrzebowaliśmy. Cynamon przeżył ze mną wszystkie załamania miłosne i wszystkie przepłakane noce :)
Kiedy ktoś mówi że nie lubi kotów zazwyczaj za powód podaje że sa fałszywe...nie wiem skąd ta opinia. Faktycznie koty są indywidualistami. Nie są tak poddatne na tresurę jak psy. Ale dzięki temu są wspaniałymi kompanami, którzy albo Cię polubią-albo nie :D
Koty są idealne przy pracy :) nie raz pomagały mi zrezygnować z czegoś co wydawało mi się ze pasuje...jeśli miały inne zdanie wyrywały i uciekały :D a ja musiałam zmienić koncepcję :)
Polecam każdemu zastanowienie się nad adopcją. Nie polecam kupowania. Jest tyle cudaków, które potrzebują wsparcia, pomocy i domu. Nie trzeba szukać daleko. Założę się że w waszym mieście czy wiosce jest pełno kociaków do adopcji. Pomyślcie o tym w tym dniu, a także jutro i w marcu i kwietniu i w każdy możliwy dzień bo możecie pomóc nie tylko temu bezimiennemu jeszcze kotu, ale także sobie :)

A niżej kilka zdjęć mojej gromady :) szkoda ze stary komputer został u rodziców tam mam morze zdjęć :)
                                                                           Cynamon
Imbir
                                                                                 Pirat

                                                                             Pirat
Imbir
Imbir
 
Zeberka

Pirat
Cynamon

Węgiel :)


Tak wyglądał Pirat 3 tygodnie po znalezieniu. Wierzcie mi-tu już było bardzo dobrze.
Pirat i Greta :)

Zdjęć mam oczywiście więcej :D ale będzie jeszcze sporo okazji żeby je pokazywać :)
Zachęcam Was do adopcji zwierzaków :)