Obserwatorzy

niedziela, 25 września 2011

Wrociłam :) cała zdrowa i zadowolona :) plus filcowe kapciuchy :)

Mogę z czystym sumieniem polecić Czechy jako miejsce na wakacje :) Mielismy tylko 5 dni, ale z taką ekipą jak moja to jak jeden dzień :) bardzo szybko minał nam czas :) jechaliśmy oczywiście na ślepoi. Na dworcu w Czeskim Cieszynie zastanawialiśmy gdzie by tu pojechać, gdzie znajdziemy nocleg itp. Postanowiliśmy pojechac najpierw do Ołomuńca i to był strzał w 10!! Pani w informacji pomogła nam znaleźć najtańszy nocleg :) 450 koron za pokoj 3 osobowy. Więc się ucieszyliśmy bardzo. Wzieliśmy 2 pokoje bo było nas 6 sztuk :) mieliśmy zostać tylko na jedną noc, ale zostaliśmy jednak na dwie, bo miasto nas zauroczyło :) piękne stare uliczki, śliczna starówka, pyszne jedzonko, i piwko, które w Czechach smakuje zupełnie inaczej niz w Polsce. A do tego, okazalo się, że nasz hostel jest z basenem :) tzn właściwie to jest bardziej basen z hostelem :D ale tak czy tak mieliśmy basen za darmo :) wiec tym bardziej bylismy zachwyceni :)
Potem pojechaliśmy do Brna, gdzie najpierw wsiedliśmy do zlej klasy w pociągu..potem okazało się, że informacja jest nie tam gdzie była, druga informacja odesłała nas do 3 informacji, gdzie dowiedzieliśmy się o najtanszych noclega i ruszyliśmy z plecakami w wielokilometrową drogę :D i w pewnym momencie wyskoczył na mnie słup drogowy. tak po prostu zaatakował mnie w biały dzień. No i nabiłam sobie wielkiego guza, i rozbiłam obojczyk. Ale czujni przyjaciele podtrzymali mnie w chwili kryzysu, więc przynajmniej tyłek mam w całości i nie stłukłam kości ogonowej ;P potem Kuba wylał w knajpie całe piwo. Potem okazało sie ze nocleg o którym myśleliśmy jest zajety..kilka godzin (i kilometrów) później  w koncu znaleźlismy jedyny nocleg, bo w brnie raczej same drogie hotele...tanich hosteli brak :) więcv zapłacilismy 300 koron od osoby w pokoju 12 osobowym :D ale obejzelismy troche miasto..marek zgubił saszetke z pieniędzmi, zjedliśmy podejrzanie cienką pizze, ale za to bylismy na piwku w pizzeri "władcy pierścieni" :D i siedziałam koło Goluma :D potem wróciliśmy, pospaliśmy, i pojechaliśmy do Ostrawy. Po kilku trudnościach noclegowych- jak zawsze wszystko było zajete :) jeden hostel już nie istniał, a drugi kosztował 600 koron..ale dzięki zdolnej Alusi znaleźliśmy hotel robotniczy :) a pan był tak miły że pozwolił nam w 6 osób zostać w 5 osobowym pokoju, więc była radość niesamowita :) bo za cały pokój zapłacilismy 1050 koron :) poszlismy na najbardziej znaną ulicę imprezową- stodolni. I niestety mimo odwiedzenia kilku klubów nie udało mi się napić mojito :) wszedzie czegoś brakowało no i niestety :) ale ostrawa też jest całkiem fajnym miastem. Zjedliśmy tam najlepszą obiado kolacje całego wyjazdu :) taka wisienka na torcie :) a potem już powrót do Czeskiego Cieszyna, potem na stópkach do Polskiego Cieszyna i do Milówki. To była naprawde cudowna podróż..pomijając kilka incydentów :) np mojego guza i siniak na obojczyku :D no i jeszcze historia z księdzem ktory nas z jakimś dzieckiem oprowadzał późnym wieczorem po pustym ciemnym kościele w którym grały jedynie organy...no jak z horroru :)

No ale dosyć gadania :) teraz pokażę Wam moje pierwsze kapcie filcowe ;) są krzywe, i niezbyt idealne, ale moje pierwsze i dopasowane :)




Kochani i dziękuję Wam za komentarze i życzenia powodzenia :) na piwo ledwo patrzę :D ale piłam też Wasze zdrowie :)

9 komentarzy:

  1. fajnie, że wyjazd się udał (mimo stłuczeń), a kapcioszki - fenomenalne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Heheee...
    Z guzem i siniakami ale wróciłaś: zadowolona i ze wspaniałymi wspomnieniami:
    Fajnie że się świetnie bawiłaś:):):)
    My też bardzo dobrze się bawiłyśmy i żałowałyśmy że Ciebie z nami nie było, poscrapowałabyś z nami poszydełkowała,pojadła pysznego ulinowego żarełka...
    Może nam się uda spotkać przy następnym spotkaniu:):):)
    Teraz jestem u Oli niedługo jedziemy na dworzec i heja, wracam do domu...
    kapciuszki choć jak piszesz krzywe ale są śliczne:):):)
    Serdecznie Cię pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. no i takie wspomnienia są najfajniejsze :) a kapcie na pewno nie dadzą Ci zmarznąć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale wspaniałe te kapciuchy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. fajne te kapciuchy, ja nie mam odwagi podjąć się takiego zadania, tym bardziej gratuluję!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. takiej wyprawy ... bez "przygód" nie można zaliczyć do udanych :).
    kapciuchy urokliwe :).

    OdpowiedzUsuń
  7. Pikne te kapciuchy! Zazdroszcz, bo moje pierwsze filcowe kapcie w wersji adult wogole nie nadaja sie do noszenia:0)
    Milo mi znlexc etnologa blogujacego:) Pozdrawiam i zapraszam na candy!

    OdpowiedzUsuń
  8. rewelacyjne kapcie!!!
    dziękuję za udział w moim candy, powodzenia!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, który pokazuje mi, że warto :)