Bardzo zaniedbany mój blog ostatnio...niestety. Ostatni tydzień był jedną wielką walką o miejsce w akademiku :) niestety ciągle miejsce to nie ma internetu (choć już już kabelki są, lada dzień będzie ;P) Dlatego mój blog tak sobie leży odłogiem i kwiczy, ze mu źle. Nie mam jak sprawdzać candy, ani zapisywać się na nowe :( ale w moim akademiku na dole jest kafejka :) bezpłatna, więc myślę, ze się z nią zaprzyjaźnię :) choćby po to, żeby utrzymać bloga przy życiu :) chciałam Wam dzisiaj zaprezentować moje pierwsze świeczki :) mam je tylko dwie, ale już się zakochałam w ich wytwarzaniu :) postanowiłam przenieść się z tym do akademika (przynajmniej mama nie będzie miała grozy w oczach że spalę jej garnek, albo mieszkanie :))
Piękne!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie:
http://a-arachne.blogspot.com/2010/10/wielka-niespodzianka.html
mam dla Ciebie małe conieco
no nie powiem...
OdpowiedzUsuńcałkiem całkiem:):):)
Wiedźmo,proszę zajrzyj do mojego 86 postu, jest tam dla Ciebie niespodzianka:):):)
oto link do tego postu:
http://jolazola.blogspot.com/2010/10/86-wyrozniona.html
poczytałam twój wpis na moim candy :) i nie martw się bo ja też zawsze robię przypał. też ciągle się potykam, spada mi coś, sama spadam, najczęściej z łóżka (o zgrozo!), a na wykładzie też niedawno spadłam z krzesła. co więcej, popsułam ławkę znaczy tą pożal się boże podpórkę na zeszyt i dlatego upadłam bo chciałam ją złapać. oczywiście wszyscy mieli ze mnie łacha...ale to typowe ... dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńśliczny świecznik.....wracaj dziewczynko,bo Cię mało :)
OdpowiedzUsuńŚwiecznik wyszedł super, a co do braku czasu - znam ten ból, szczególnie na przyjemności zawsze za mało:)) pozdrowienia z podbeskidzia:))
OdpowiedzUsuń