Jak wspominałam wzieło mnie na filc. Może to przez tą fatalną, zimną pogodę? Maczanie łapek w gorącej wodzie jest przyjemniejsze :) nie miałam pomysłu co by tu zrobić, i pomyślałam o makach :) nigdy w życiu nie filcowałam wzorów na mokro. Nie miałam pojęcia jak się do tego zabrać, jak sie to robi...prawdę mówiąc dalej nie wiem :) wyszło takie sobie coś, co teoretycznie, przy bardzo bardzo dużym naciąganiu można określić jako łąka makowo- stokrotkowa :) już znalazła właścicielkę, właściwie była robiona typowo pod właścicielkę :) zostanie oprawiona w ramkę i przywalona do jakiejś blizej nieokreślonej terytorium ściany :)
A do tego dwie bransoletki w stylu kolorowych gum do żucia :)
To tyle na dzisiaj :)
Pozdrawiam Was serdecznie :)
Piękne maki, ślicznie będą wyglądać na ścianie!
OdpowiedzUsuńA biżu na rękę aż chce się zjeść, cudne kolorki! Pozdrawiam.
Dziękuję :) nie są idealne, ale jak na pierwszy raz jestem całkiem zadowolona :) dziękuję :*
OdpowiedzUsuńWidzę, że przeżywamy tę samą fascynację.Ja też filcuję z zapałem nowicjuszki.
OdpowiedzUsuńBiedroneczko, przepiękne maki stworzyłaś... cudo:):):)
OdpowiedzUsuńAniu pierwsze zrywy są najfajniejsze :) Jolu dziękuję :*
OdpowiedzUsuńŁąka jak byk! Dlaczego bliżej nieokreślona Hę?
OdpowiedzUsuń