20 sierpnia moje życie stanęło na głowie :D
Ale po kolei..ostatnio byłam w kiepskawym (delikatnie mówiąc) stanie. W tzw po studyjnym dołku psychicznym, po studiach, zagubiona jak większość absolwentów. Miliony wysłanych cv, miliony wylanych łez nad jakże strasznym losem :D
I właśnie 18 sierpnia umówiłam się na rozmowę w sprawie pracy w sklepie zoologicznym w Cieszynie :) sam fakt otrzymania propozycji był dla mnie zaskakujący, bo w moje cv jest dosyć ubogie...niestety...
Pojechałam na tą rozmowę i przywitało mnie dwoje miłych, uśmiechniętych ludzi. Szef i szefowa. Przeprowadzili ze mną przemiłą rozmowę kwalifikacyjną. Zupełnie na luzie, bez denerwowania, z uśmiechem. Kilka pytań, odpowiedzi, śmiechu...no i stwierdziłam po wyjściu że było tak miło i sympatycznie...że na pewno tej pracy nie dostanę :D ale Pan Darek powiedział, ze zadzwoni na początku tygodnia. Całą niedzielę siedziałam jak na szpilkach....a większość poniedziałku płakałam, ze przecież wiem że nie zadzwoni a tak bym chciała tam pracować...około 18 kiedy już nie miałam na kim się wyżywać, bo domownicy bali się do mnie zblizać stwierdziłam, ze czas wysyłać dalej CV...no więc wysyłałam...empik, play, orange, nawet żabka..płacząc dalej oczywiście :D
o 19.07 zadzwonił telefon..."Dzień dobry Pani Justyno, czy może Pani zacząć pracę od jutra. Powiedzmy na 9 rano?" Nie wiem czy Pan Darek słyszał kiedykolwiek w życiu taki pisk ze strony obcej baby, która zaczęła mu dziękować i zapewniać że oczywiście :D następnego dnia o 5 rano ruszyłam do Cieszyna...przywitała mnie cudowna ekipa, i dziewczyna, która bez pośpiechu wprowadza mnie w tajniki pracy w takim sklepie. Dostałam od niej miliony porad i teraz próbuję ogarnąć ogromną ilośc towaru, rybek, zwierzaków, obowiązków itp. W między czasie szukałam mieszkania razem ze znajomymi, którzy zostają w Cieszynie...znaleźliśmy :) 15 września przeprowadzam się do Cieszyna :) już "na swoje". 2 tygodnie spałam u Marka, teraz 2 tygodnie w domku w którym mieszkałam na 2 roku...a potem malowanie i urządzanie pokoju :) jestem niesamowicie podekscytowana. zdałam sobie sprawę, ze zupełnie nie jestem do tego przygotowana :D nie mam nic!! co innego mieszkanie w akademiku...a co innego już na swoim, jako osoba pracująca :) myślę sobie..."o rany...nie mam swojej poscieli, kołdry, poduszek, koca, obrusów, serwetek...nawet suszarki nie mam..." ale moi wspaniali rodzice, siostra i szwagier zaskoczyli mnie :) wczoraj wróciłam do domu i na moim łóżku leżała wyprawka dla mnie :D dostałam nową poduszkę, kołderkę, pościel, garneczki, worki na śmieci :D gabkę, łyżkę i moją ulubioną yerbę cytrynową :D i do tego karteczkę "dla Justynki z okazji założenia nowego gospodarstwa. Jesteśmy z Ciebie bardzo dumni, życzymy Ci wytrwałości i samych sukcesów. mama, tata, Iga, Szymon i Alex" (Alex niedługo...dokładnie za tydzień się urodzi :D)
Więc część wypraweczki już jest :) ale jeszcze sporo przede mną...obrusy, zasłonki, firanki, kieliszki, talerze, sztućce...jakoś kiedy byłam studentem nie zależało mi na tym tak bardzo:) a teraz tak :) ale powolutku :) narazie skupiam się na tym żeby szybko się uczyć moich obowiazków i żebym nie zawiodła szefostwa, bo są na prawdę mili i sympatyczni. Obowiązków jest dużo...dużo więcej niż może się wydawać :) ale podoba mi się praca ze zwierzakami, karmienie ich, sprzątanie, obsługa klienta, jak narazie choć trochę przestraszona, ze coś źle zrobię, to ciągle się cieszę, że się udało i ze akurat mnie wybrali spośród sporej ilości zgłoszeń. Dostałam szansę na realizację marzeń i nie mam zamiaru jej zmarnować ;)
Problem tylko taki że pracuję w sumie codziennie do 18 a w soboty do 13, do tego dochodzi florystyka, więc może mało mnie tu będzie... ale to nic :) będę się starała zaglądać jak najczęściej.
Mam prośbę trzymajcie za mnie mocno kciuki. Bo okres próbny jest bardzo ważny i żebym czegoś nie sknociła :) więc trzymajcie kciuki, a te Wiedźmowate, które odwiedzają mój blog niech czarują w moim imieniu :)
a no i pokazę jeszcze coś na otarcie łez :) bo płakać już nie chcę, chyba że ze szczęścia :)
I tym którzy dotrzymali do końca postu :D dziękuję :D
I dziękuję wszystkim, którzy mnie ostatnio wspierali, bo to były bardzo bardzo gorsze dni... jak to powiedział tymbark po rozmowie kwalifikacyjnej...teraz może być już tylko lepiej :D