Krzesło...krzesło jest bardzo stare, kilka lat temu z koloru "drewnianego" zostało pomalowane na pomarańcz..który uroczo gryzł sie z moim kolorem ścian :) ale krzesło wtedy miało pasować do innych ścian w innym pokoju, ja dostałam je w spadku i po 2 latach patrzenia na nie postanowiłam cos z nim zrobić :) no i zrobiłam...była to droga przez męki...szlifowanie na balkonie, w deszczu...z kilku warstw farby, która nie chciała zleźć i walczyła. Trzeba było poświęcić trochę skóry, paznokcie i ręce, które papier ścierny przerobił nie do poznania :D ale zaparłam się i wyszlifowałam :P
Miałam pomysł na to krzesło...miało być z pekaniami z crakiem jednoskładnikowym, którego nakładanie ćwiczyłam na kartonie na różne sposoby...
no i pomalowałam na ciemna zielen...nałozyłam crak w miejscach w których miał być, odczekałam, nałozyłam białą farbę i patrzyłam jak dzieje się coś niedobrego..farba zaczęła się rozłazić i pojawiły się dziwne pęcherze...więc starłam to szybko, oczysciłam i sprobowałam jeszcze raz...znowu to samo..więc zła na siebie, bardzo zła na siebie i swój brak zdolności, spróbowałam jeszcze raz na kartonie...troche inna farbą, ale jakie to ma znaczenie...no i wyszlo..wiec cała zadowolona zabrałam się za to po raz 3 :D wiedząc że teraz mi wyjdzie, bo na kartonie wyszło...no i klops..znowu lipa..więc zmazałam po raz kolejny..a z moich ust posypały się kwiatki polskiej mowy, której żaden szewc by sie nie powstydził :D spróbowałam kolejny raz..i znowu to samo... no i tak sobie wziełam tą farbę posmarowałam karton odczekałam..coraz bardziej zirytowana, zła i klnąca..i kiedy tak nakładałam crack...zauważyłam ze moja farba akrylowa którą miał mi kupić tata...jest emalią do drewna i metalu :D i chyba kiepsko się ta emalia dogadywała z crackiem :D
więc trzeba było zmienić koncepcję...zieloną emalię posmarowałam świeczką, pomalowałam na biało..kilka razy żeby zakryć te dziury gdzie miał być crack..a potem znowu papier ścierny :D naklejanie motywu, kropkowanie..ktore nie wiem dlaczego troche się rozmazalo, ale tworząc fajny "przybrudzony" efekt, lakierowanie...oj duużo lakierowania, bardzo dużo :D i jest :) moje nowe krzesełko :)
Niedługo biorę się za szafkę na buty :D mama wyraziła zgodę, wręcz aprobatę :D będzie w podobnym stylu :)
Jola zwróciła mi uwagę, ze woli meble w jednym kolorze. Ja też o tym myslałam, ale przy moim zwierzyńcu białe krzesełko..coż :D było by szybko szare, bo one uwielbiają się o wszystko ocierać :) takie są kochane :) ale taka zieleń mi sie podoba, więc jestem zadowolona z efektu :) a wy co myślicie?
Przy okazji..wiecie że jestem kociara ;) zrobiłam sobie dzisiaj wycieczkę po blogach :) często to robię, nie zawsze komentuję, ale zaglądam :) i znalazłam odnośnik do galerii aries. Jakie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam, ze ta cudowna osoba pomaga fundacji niekochane.org .Na tej stronie można kupić kubeczki i różne piękne rzeczy i w ten sposób pomóc ratować niekochane futrzaki :) jeśli macie ochotę to podzielcie się tą informacją. U mnie juz jest banerek :) mam nadzieję, że kociar na bloggerze jest więcej niż jedna :) ja niedługo zamówię pierwszy kubeczek, czekam tylko na troszkę gotówki :)
Pozdrawiam Was kochane. Kolejny raz dziękuję za bukiet komentarzy :) to dla mnie wspaniałe wyróżnienie :)
no a teraz zdjęcia krzesła. Przed, w trakcie i po :)
Ale je pięknie zmalowałaś!!!
OdpowiedzUsuńwow fajnie wyszło;) kontrast kolorystyczne super;)
OdpowiedzUsuńeeeeeeeee to nie była uwaga, tylko podzieliłam się z Tobą informacją co mi się podoba:):):)
OdpowiedzUsuńno tak troszkę Twoje słowa tu napisane zabrzmiały jakbym Ci dawała jakąś reprymendę a przecież nie taki sens miało wyrażenie mojego zdania:):):)
Więc krzesełko fajne jest, bardzo ładnie je ozdobiłaś ale ja wolę takie w jednym kolorze:)
aha, nie mam kotów, ale mam dzieci, które są nawet gorsze od kotow w niszczeniu domowych przedmiotów użytkowych (co widać nie tylko na moich ścianach, hehehhe)
wybroniłam się?
Jolciu :D ja wiem :) i cieszę się, ze byłaś szczera, bo cenię sobie każdą opinię :) broń boże nie traktowalam tego jak reprymendy :)
OdpowiedzUsuńdziękuję wam za miłe słowa :)
a mi takie dwukolorowe jak najbardziej się podoba :))
OdpowiedzUsuńfajne krzesełko, tylko ta materia zupełnie tam nie pasuje... ;)
OdpowiedzUsuńKrzesełko jest śliczne i choć kosztowało Cię sporo nerwów i polskich kwiatków to wyszlo bardzo fanie. Choć ja gusta mam zbieżne z Jolą ;))
OdpowiedzUsuńMoja kotka została u mamy - starowinka już z tej futrzastej pani i swoje za uszami ma ;)
A podobnie jak Jola mam dzieci, tzn. dwie powietrzne trąby w domu - ich pokój dokładnie tak wygląda, jakby przeszło przezeń tornado ;)))
Krzesełko ładne, wesołe. Pozdrtawiam
OdpowiedzUsuńTen materiał zawinełam, bo jest pod kolor drzwi i kaloryfera, ale już zdjęłam bo też mi nie pasowało do krzesła :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam dziewczyny za szczere komentarze. To pozwala mi się uczyć :) i patrzeć z boku na moje prace :) bardzo to cenne i miłe :)
Krzesełko bardzo ładne i jak dla mnie super, że nie jednokolorowe, takie inne i oryginalne :) Ja bynajmniej rzadko mam okazję takie podziwiać :)
OdpowiedzUsuńJam kociara i w ogóle zwierzęciara więc jutro(właściwie to dzisiaj tylko o normalnej godzinie) banerek u siebie też wstawię
Buziaki :**
podziwiam za cierpliwość, ja bym sie na smierc zakleła z tym krzesłem, ale efekt powalający
OdpowiedzUsuńKrzesło super - letnie takie. przy moich kotach jakikolwiek mebelek w jednym kolorze zamienia się w mebelek z wyraźnie widocznym deseniem wielu łapek...Ja tym motywem słoneczników zaczęłam ozdabiać starą meblościankę więc wiem ile z mebelkami trzeba cierpliwości. ;) Kocie kubeczki znam od dawna i jestem ich szczęśliwą posiadaczką - może u mnie trafiłaś na banerek :)
OdpowiedzUsuńP.S. Wylosowałam i czekam na kontakt :)
cacko chętnie bym usiadła
OdpowiedzUsuńPS:o ile bym go nie połamała:D
ja bym zrobiła bez wstążki, ale o gustach się nie dyskutije
OdpowiedzUsuń